Archiwum czerwiec 2005, strona 1


cze 21 2005 jeszcze kocham, jeszcze masz szansę...
Komentarze: 3

ostatnio chodzę jakaś taka rozdrażniona. nerwowa. irytuje mnie praktycznie wszystko, szybko się męczę. najlepiej czuję się sama i u siebie w domu.
tak bardzo bym chciała, żeby znów było miło...
przeczytałam dziś list od niego. bardzo stary list, jeszcze z czasów, gdy...
wiele pięknych wspomnień. i tak cieplutko się na sercu zrobiło...
jutro się widzimy. nie robić sobie nadziei, nie robić sobie nadziei...
może jestem przewrażliwiona. może za bardzo przeżywam. się okaże.
co mnie najbardziej boli? zachowanie dwóch chłopaków. przyjaciela i kolegi sprzed lat. kolega sprzed lat zachowuje się, według mnie rzecz jasna, bardzo nieładnie w stosunku do mnie. po tym wszystkim mógłby poświęcać mi trochę więcej swojego czasu, gdy mnie widzi. przy zaznaczeniu, że prawie w ogóle go nie poświęca. a przyjaciel? cóż, był właśnie aż do bólu szczery. fakt, cenię to sobie, ale podkreślam, że bez przesady.
co się dzieje z tymi facetami...

prawie_jak_blog : :
cze 20 2005 czy usłyszysz mnie? tak naprawdę tego chcę......
Komentarze: 4

dwie sprawy mnie zastanawiają. pierwsza to szczerość. bezgraniczna szczerość w stosunku do bliskiej osoby. czasami jednak myślę sobie, że to już prawie chamstwo, mówić coś tylko po to, żeby nie oszukać, czasem nawet jakieś oczywiste prawdy. czemu to ma służyć? wydaje mi się, że najważniejszy jest takt.
druga sprawa. powroty, powroty. chociaż właściwie ujęłabym to inaczej. wolałabym, żeby było jak dawniej, zachowując swoją dotychczasową wiedzę czy też doświadczenie. wolałabym, żeby było jak przedtem. bo wtedy było słodko, uroczo, chociaż właśnie wtedy tak nie myślałam. teraz to wiem.
mam tylko nadzieję, że jeszcze nie wszystko stracone. że jeszcze da mi się uchwycić choć cząstkę tego, co było, co puściłam tak mimowolnie. chciałabym, chociaż oboje się zmieniliśmy. bardzo.
chciałabym...

prawie_jak_blog : :
cze 18 2005 maybe life is like a ride on a freeway...
Komentarze: 4

a nic. tak rozmyślam sobie. o granicy między przyjaźnią a miłością.
to taka cienka linia. cieniuteńka. niewidoczna, ale wyczuwalna. nie można jej przekroczyć. pod żadnym pozorem.
a jeśli już się przekroczyło...?
mogło się zdarzyć, raz czy drugi. w końcu jesteśmy tylko ludźmi. ale nie przesadzajmy. albo zależy nam na przyjaźni, albo chcemy kochać.
przyjaciół też się kocha. niewątpliwie. ale nie oszukujmy się. to jest inna miłość niż ta, którą żywimy do partnera.
mówi się, że po najdrobniejszym, najmniej znaczącym nawet epizodzie miłosnym przyjaźń nie jest już możliwa. a jeśli jest?
czy przyjaźń może przerodzić się w miłość tylko dlatego, że do przyjaciela mamy zaufanie i mniej więcej znamy jego oczekiwania? czy można być z kimś z przyzwyczajenia?
ludzkie uczucia to gra, w której trzeba jasno określić zasady, jeszcze zanim rozda się karty. nie powinno tu być miejsca na manipulację uczuciami. można kochać przyjaciela i przyjaźnić się z partnerem, ale to nie oznacza tego samego.
nie wiem, do jakich wniosków ma mnie doprowadzić ta notka.
może ma mnie oczyścić z wszelkich wątpliwości?
przyjaciół trzeba szanować. przyjaźń trzeba pielęgnować. trzeba dbać o nią jak o egzotyczny kwiat, trzeba na nią chuchać i dmuchać, by nie stała się jej krzywda.
miłość też jest krucha, ale ona nie wybiera. możemy decydować, z kim będziemy się zadawać, ale nie jesteśmy w stanie tak po prostu wybrać sobie z tłumu człowieka, w którym zadurzymy się po uszy.
to ponoć samo przychodzi.
czekać czekać czekać.
nie warto przekształcać przyjaźni w związek, nawet jeśli na pozór wydaje się to być fantastycznym pomysłem.
chyba, że na świecie nie ma nikogo bardziej pociągającego niż nasz własny przyjaciel. wtedy owszem. szczęśliwej drogi.
ale w przeciwnym przypadku...
czekać czekać czekać...

prawie_jak_blog : :
cze 18 2005 i won't be burned by the reflection of the...
Komentarze: 1

pisać.
cokolwiek gdziekolwiek kiedykolwiek.
czy może być coś bardziej pasjonującego?
jaki wybrać moment? czy trzeba zaczynać zawsze pierwszego dnia nowego miesiąca, pierwszego dnia nowego roku, pierwszego dnia wakacji, pierwszego dnia nowego życia? czy to nie jest trochę tak jak z kalendarzami dołączanymi do kolorowych pisemek (np. pod koniec września ukazują się te ważne od września tego roku do września roku następnego)?
czy trzeba na cokolwiek czekać?
jeśli pisać, to o czym? czy warto dbać o formę, o jakość zapisu?
czy da się kogoś tak po prostu zanudzić?
a może właśnie wręcz przeciwnie, może swoim pisaniem, swoim zapałem, da się kogoś zaintrygować?
czy myślisz, że zakładając tego bloga, odpowiedziałam na powyższe pytania? po co miałabym to robić?
nie wiem, o czym będę pisać. nie wiem, jak długo będę pisać.
ten blog to tajemnica i zapowiedź czegoś nowego zarazem. co z tego wyjdzie, zobaczymy...
oby nie był to kolejny blog jednej notki...

prawie_jak_blog : :